Nadchodzi czas na Polskę. Po ubiegłorocznych sukcesach,
które w 1985 r. odniosły single „Ostatni tabor” i Noce Szatana”, katowicki KAT
uderza ze zdwojoną siłą. Wydaje w dwóch wersjach językowych swój pierwszy
album; najpierw w języku angielskim „Metal and Hell”, następnie w języku
polskim „666”. Za sprawą przypadku (rezonujący fortepian w studio Teatru Stu w
Krakowie) debiut KATa uzyskuje niepowtarzalne brzmienie. I choć brzmieniowo ówczesny KAT koresponduje z Venomem, a te dwa, pierwsze albumy często wkładane
są do szuflady z black metalem, to i tak uważam, że od tych krążków rozpoczyna
się polski thrash. Najważniejszym jest jednak sam fakt, że polską scenę zasila
zespół, który zaspokaja łaknącą metalowego grania rodzimą publiczność.
Tymczasem Ameryka rzuca światu kolejne wyzwania podnosząc
poprzeczkę chyba maksymalnie. W 1986 r.
na światło dzienne wychodzą takie wydawnictwa jak: „Master of Puppets”
Metalliki i „Reign in Blood” Slayera. Tutaj nie ma co się rozpisywać. Te dwa
albumy to definicja tego gatunku. Zarówno Metallica jak i Slayer pokazują
światu, kto tutaj rozdaje karty, zduszając wszystko co się w tym roku ukazało,
było tego sporo i mimo wszystko ma ogromny wpływ na to co dzieje się w
kolejnych latach.

W Niemczech pojawiają się kolejni wykonawcy i choć ich
twórczość mieści się w kanonie thrash, to wnoszą coś świeżego. Nowego. Na
scenie gatunku jak dotąd zarezerwowanego dla mężczyzn, pojawia się kobieta, Sabina
Classen. Tak naprawdę, jeżeli weźmiemy pod uwagę aktywność zespołu, to Holy
Moses wyprzedza wszystkie dotychczasowo wymienione przeze mnie grupy. Zespół
powstał w 1979 r., natomiast ich pierwsze wydawnictwo, „Queen of Siam” ukazuje
się właśnie w 1986 r. Kolejnym niemieckim zespołem, który jako pierwszy w
gatunku zaserwował dowcip jest Tankard. Tego roku wydaje swój debiutancki
krążek „Zombie Attack”. Ta odmiana thrashu, również w 86 zawiązuje się w
Polsce, ale na debiutancki materiał będziemy musieli poczekać jeszcze cztery
lata, ponieważ lider tejże kapeli dostał „bilet do wojska”.

Do niemieckiej dwójki thrashowej dołącza Sodom wydając swój
pierwszy album „Obsessed by Cruelty”, ale to wydawnictwo jeszcze nie mieści się
w gatunku, na thrashowe granie musimy zaczekać do kolejnego albumu. Do dzisiaj Sodom wraz z
zespołami Kreator i Destruction tworzą wielką trójkę
niemieckiego thrash metalu, ale w roku 1986 na tronie w Niemczech pozostaje Kreator. Wydaje album „Pleasure to
Kill”. Materiał jest świetny, ale nie ma argumentów do konkurowania z „Master of
Puppets” i „Reign in Blood”. Świat wówczas zakochał się w Metallice i Slayerze.
Z jednej strony sukces, z drugiej tragedia. Dla Metalliki
rok 1986 jest też najtragiczniejszym rokiem w ich dziejach. 27 września, w
wypadku ginie Cliff Burton – z tą stratą zespół sobie nie poradził. Mimo
późniejszego sukcesu, twórczość Metalliki dzieli na tę „przed” i „po” tym zdarzeniu.
Tego roku na rynek wydawniczy z muzyką thrash metalową wchodzi
Ameryka Południowa. W Brazylii, po dwóch latach istnienia, Sepultura debiutuje
albumem „Morbid Visions”, jednak przy tak mocnych propozycjach od Metalliki i Slayera
tego roku nie ma szans przebicia. Na zachwyt tym krążkiem ekipa braci Maxa i Igora Cavalerów musi chwilę zaczekać.
Podsumowując, rok 1986 jest punktem kulminacyjnym złotej dekady w
muzyce, której gatunek określamy jako „thrash metal”, choć w kolejnych latach
ta maszyna nabiera rozpędu, to myślę, że dzieje się tak za sprawą właśnie
tych wydawnictw.
W roku 1987 bym postawił początek…
6 października 2022
r.
Podoba Ci się materiał?
Możesz postawić mi kawę: >>>TUTAJ<<<<
https://buycoffee.to/starymetalowiec
lub wesprzeć mnie na PATRONITE i
zostać moim Patronem.

Komentarze
Prześlij komentarz