Muzyka rockowa i metalowa w filmie cz. 1

 Nie da się nie zauważyć, że lubię muzykę filmową. Kto choćby kilka miesięcy obserwuje mój Facebookowy fanpage na pewno natknął się na muzykę filmową. Tak… oprócz metalu uwielbiam soundtracki. Fakt, ona niemalże zawsze przywołuje kadry, emocje czy refleksje związane z danym filmem.  Nie ukrywam, że ciekawiej mi się ogląda film, w którym pojawia się metal, wówczas na mojej twarzy pojawia się uśmiech, a na film patrzę jakoś inaczej, dociekam dlaczego taki wybór, ale nie zawsze udaje mi się znaleźć odpowiedź.

Próbuję sobie przypomnieć, który soundtrack był moim pierwszym i tak mniej więcej z czasów kiedy pokochałem metal, albo nawet przed... Wszystko wskazuje na to, że pierwszą ścieżką dźwiękową, która trafiła do mojej kolekcji była muzyka z filmu „Lody na Patyku”, tak… z tej starej serii izraelskiej komedii erotycznej wyprodukowanej przez Menahema Golana i Jorama Globusa w latach 1978-1988, która krążyła na VHSach. Kasetę z muzyką podarował mi mój, nieżyjący już brat… i na szczęście nośnik się zachował i ma się bardzo dobrze (no poza kilkoma trzaskami po wciągnięciu taśmy i chyba jednym momentem, gdzie ktoś niechcący nacisnął „czerwony guzik”). Muzyka kompletnie nie związana z metalem, ale lubię do niej wracać.

Nie będę omawiał wszystkich swoich egzemplarzy, bo nie o to mi chodzi. Zastanawiam się czy, tak jak ja poznaliście jakiś, albo przekonaliście się do jakiegoś zespołu dzięki temu, że ich muzyka pojawiła się w filmie - niekoniecznie metalowy…? 
Jak ja kiedyś nie lubiłem Guns N’ Roses, ale dzięki „Terminatorowi 2” w reżyserii  Jamesa Camerona, przekonałem się. To właśnie „You Could Be Mine” nakłonił mnie do pożyczenia od kumpla zestawu trzech kaset „Use Your Illusion”. I tak jakoś zostało… Od tamtej pory zaprzyjaźniłem się z ekipą  Axla Rose, a gdy słyszę wspomniany utwór widzę teledysk z udziałem muzyków na planie do tego filmu. Nie wiem jak Wam, ale dla mnie to film kultowy, który mogę oglądać zawsze i wszędzie. W tym przypadku zarówno muzyka jak i film ukazały się w tym samym roku czyli 1991. Inaczej było z filmem „Matrix” braci Wachowskich, który swoją premierę miał 1999 roku, natomiast kojarzony z filmem utwór „Wake Up” zespołu Rage Against the Machine pochodzi z pierwszego albumu RATM o tym samym tytule, wydanym w 1992 roku. Tak się składa, że i w tym przypadku zespół wzbudził moje zainteresowanie dopiero po obejrzeniu filmu i po dzień dzisiejszy kojarzy mi się z „Matrixem”.

Są też takie filmy, w których muzyka jednego zespołu stanowi tło wydarzeń, ale także w jakimś zakresie określa osobowość bohatera. Mam na myśli tutaj film Małgorzaty Szumowskiej „Twarz” z 2018 r., w którym słyszymy przekrojówkę dorobku zespołu Metallica. Przyznaję, że muzyka świetnie wkomponowuje się w akcję i bardzo dobrze się ogląda, choć film nie należy do najłatwiejszych w odbiorze. W mojej opinii film genialny.

W ubiegłym roku, na początku „pandemii” trochę czasu poświęciłem serialom i tam też się natknąłem na muzykę metalową. Album Kreatora „Pleasure to Kill” pojawił się w filmie „Dark” w reżyserii Baran bo Odar. Tutaj zastosowany był mój ulubiony zabieg, który często stosuję na blogu, czyli określenie czasu akcji na podstawie wydawnictwa, w tym przypadku chodziło o rok 1986, czyli rok, w którym ukazał się „Pleasure to Kill”. Nie trudno się domyślić, że serial jest niemieckiej produkcji, natomiast pierwszy sezon ukazał się w 2017 r. Na planie oprócz fizycznego nośnika „Pleasure to Kill” na winylu pojawiają się i dźwięki. Podobnie jak w filmie Magdy Szumowskiej ta muzyka wręcz wrasta w fabułę.

O filmie „Dark” i muzyce Kreatora niedawno wspominałem podczas audycji „Wieczorna ROCKosfera” #204 w Radiu Bon Ton, które nadaje na częstotliwości 104,9 FM. Ta częstotliwość z kolei pojawia się w kolejnym obrazie któremu towarzyszyła muzyka, może nie metalowa a hardrockowa, mianowicie w drugiej części serii zatytułowanej „Oszukać Przeznaczenie” reż. David R. Ellis.  W trakcie sceny, w której bohaterka słucha radia nastawionego na właśnie na 104,9 FM. Później zmienia stację na inną i wówczas słyszymy  AC/DC „Highway To Hell”. Do dziś gdy pomyślę o tej scenie mam ciarki na plecach, choć sam film nie robi już na mnie takiego wrażenia jak za pierwszym razem. Podczas tejże audycji dowiedziałem się, że w filmie, który może i jest klasycznym, ale do którego mnie nie ciągnęło pojawia się muzyka Morbid Angel. Utwór „Enshrined By Grace” i wiele, wiele innych metalowych kawałków m.in. zespołów Pantera, Fear Factory czy Lamb Of God,  pojawiają się w remake'u obrazu „Teksańska masakra piłą mechaniczną” z 2003 roku. Ten film będę musiał sobie nadrobić, natomiast o udziale muzyków z Cannibal Corpse w filmie „Ace Ventura. Psi detektyw” nie muszę nadmiernie się rozpisywać, bo to chyba najpopularniejszy przykład tego zagadnienia. Reżyserem filmu, który powstał 1994 r. jest Tom Shadyac, natomiast w kultowej scenie Cannibal Corpse wykonuje „Hammer Smashed Face” z albumu „Tomb of the Mutilated” wydanego w 1992 r.

Gdy przymierzałem się do tego wpisu, miałem w głowie kilka, no może kilkanaście przykładów, ale podczas pisania okazało się, że co chwilę przypominam sobie o jakimś filmie z rockowo-metalową muzyką. W tej sytuacji zmuszony będę podzielić artykuł na kilka części i rozłożyć w czasie, żeby nie zanudzić tematem. Niemniej jednak na koniec zostawiłem sobie film, który uwielbiam, jestem jego ogromnym fanem i podobnie jak Terminatora mogę oglądać zawsze, a jeszcze chętniej do niego wracam. Sam soundtrack nie jest metalowy, ale genialny i chyba większość z Was rozpoznaje go po pierwszych dźwiękach. Mam na myśli oczywiście serial „Twin Peaks” (w Polsce „Miasteczko Twin Peaks” – 1990/1991 r.). Dopiero w fabule trzeciego sezonu z 2017 r. doczekałem się muzyki rockowej. W klubie „The Bang Bang Bar”, albo jak ktoś woli „The Roadhouse” jako widzowie uczestniczymy w koncertach, a na scenie możemy ujrzeć i posłuchać m.in.  Eddieego Veddera (Pearl Jam) w utworze „Out Of Sand” czy tylko posłuchać „Sharp Dressed Man” zespołu ZZ Top. Natomiast wcześniej w prequelu serialu, w filmie „Ogniu Krocz Ze Mną” z 1992 r. na planie pojawił się wokalista poruszający się w kręgu muzyki rockowej. Mam na myśli oczywiście Davida Bowiego, który wcielił się w postać Phillipa Jeffriesa. Zarówno film jak i serial to dzieło panów Davida Lyncha i Marka Frosta, natomiast muzykę skomponował Angelo Badalamenti.

W tym miejscu śmiało mogę powiedzieć/napisać, że od tej ścieżki dźwiękowej zakochałem się w muzyce filmowej, którą również kolekcjonuję, ale o tym może innym razem. Tak czy inaczej do muzyki rockowej i metalowej w kinie zamierzam również wrócić, więc… C.D.N.

Nadmienić mogę jedynie, że w drugiej części więcej czasu poświęcę polskim produkcjom filmowym z polską muzyką, ale nie tylko… i myślę także, że rozszerzymy gatunki o punk.

28 marca 2021 r.

Playlista: Muzyka rockowa i metalowa w filmie cz. 1

Podoba Ci się materiał? Wesprzyj mnie na PATRONITE i zostań moim Patronem.

 


Komentarze