Dice „Nowy Świt”
Kolejny niepokorny album. Pierwsze podejście skończyło się
na odstawieniu płyty na półkę na jakiś czas. Drugie podejście zupełnie inne i
bardziej przychylne. Dopiero trzecie zakończyło się powodzeniem w misji pod
hasłem: recenzja.
„A, B”
Dice to zespół ze Stargardu, a omawiany album to „Nowy Świt”, jest czwartym jego
wydawnictwem, które ukazało się nakładem Luna
Music. Nie znam wcześniejszej twórczości, więc skupiam się bezpośrednio na
recenzowanym albumie. Formacja wykonuje muzykę na pograniczu rocka i hardrocka.
Przysłuchując się dostrzegłem sporo inspiracji i patentów muzycznych
stosowanych w latach świetności rocka/metalu. Pojawia się surowsze granie z
klasyczną budową utworów (ostrzejsze zwrotki i melodyjne refreny), co coraz
rzadziej jest stosowane przez teraźniejsze kapele. Niemalże wszystkie utwory
(1-13) utrzymane w podobnym tempie z tak zwanymi „przerywnikami na oddech” –
utworem instrumentalnym, balladą czy utworem „Umarłe Wzorce” składającym się z dwóch części. Nie ukrywam, że
dynamiczniejsze kompozycje bardziej przykuwają moją uwagę a w szczególności: „Arkadia W Czterech Ścianach Zamknięta I” i „Lucy” – świetne kawałki z chwytliwymi
riffami, wirtuozerskimi solówkami i pełne energii. „Lucy” nieco spokojniejszy i
bardziej rozbudowany, ale jest w nim coś porywającego. Tytułowy „Nowy Świt” wydawał mi się progresywną
kompozycją o zróżnicowanym tempie, ale rozczarował w końcówce…zwykłe wyciszenie
utworu świadczy o braku pomysłu na zakończenie, niemniej jednak utwór sam w
sobie ma w sobie coś szczególnego i jak najbardziej zasługuje na miano
„tytułowego”.
„B, X”
Jak przy poprzedniej recenzji trochę narzekałem, że mało
utworów, tak teraz mam 17! Chyba właśnie sobie uświadomiłem, że jestem
zwolennikiem klasycznych albumów „LP” według starej szkoły, czyli do 50 minut i
około 10-12 utworów… Upychanie CD do niemalże ostatniej sekundy to trochę za
dużo… raz: istnieje obawa, że zespół się „wystrzela”, dwa… materiał musi być
tak poukładany, tak żeby nie nużył, no chyba, że jest to album koncepcyjny…,
ale i to też nie usprawiedliwi zmęczenia. W tym przypadku mamy raczej do
czynienia z albumem i czymś na wzór bonusów. Ostatnie utwory, tłumaczyć można jedynie
jako prezentację możliwości, co i tak niestety nie wybrzmiewa – za dużo. Cztery
kawałki umieszczone na końcu kompletnie nie pasują do całości. Fakt oddzielone
są one singlem „FamFatale” z 2016 r., co może świadczyć, że są utwory bonusowe.
Tak czy inaczej od 14 kompozycji energia spada, a album
zaczyna nużyć, a tym samym całość traci na atrakcyjności. Zabieg z utworem akustycznym, ocierającym się o country w ogóle mnie nie porwał, chociaż
sama aranżacja na wysokim poziomie – „Stara
Historia”. Podobnie jest z utworami z końcówki „Martwa Kraina” i „Znajomi
Sobie Nieznajomi” – genialne na wyciszenie. Kompozycje same w sobie
przemyślane, z mądrymi tekstami i przesłaniem… niestety przy tej ilości utworów
może być ciężko, żeby dostrzec ich walory, co jest kolejnym argumentem, że
album powinien zakończyć się maksymalnie na 13 utworze, natomiast pozostałe
zasługują na osobne wydawnictwo, bo w tym tłumie się trochę zgubiły – a szkoda,
natomiast podział na trzy części A, B, X w moim przypadku kompletnie nie
zadziałał. Nie mam w zwyczaju słuchania muzyki z okładką w ręku, być może,
dlatego zauważyłem to na samym końcu.
Na pewno uwagę zasługują też wyśpiewane po polsku teksty,
których treść stroni od banałów… Jakiś czas temu pisałem jak bardzo to sobie
cenię u polskich kapel. Dice w swoich lirykach w sposób symboliczny,
metaforyczny stawia szereg tez, pytań słuchaczowi, który powinien je
zinterpretować i poszukać odpowiedzi…czy tak jest? Ja to doceniam to, natomiast
współcześni odbiorcy…? Przyjmijmy, że nie zawsze… a szkoda, bo napotykając
poetów wśród tekściarzy zespołów rockowych należy im się odpowiedni szacunek…
przecież po coś te teksty piszą, a nie tylko po to żeby wypełniały muzykę.
Podsumowując… „Nowy Świt” nie jest banalnym albumem. W moim
odczuciu odbiorcy, który chcą „ładnych piosenek” czy „gitarowego łojenia” mogą
sobie odpuścić, album skierowany jest do wymagającego słuchacza, który w muzyce
szuka czegoś więcej niżeli wpadającej w ucho melodii czy pseudo satyrycznych
tekstów, które stały się ostatnio modne. Pomijając to, że doszukałem się
klasycznych odniesień to i tak uważam, że Dice robi coś świeżego, coś, co mnie
zaskakuje i wciąga. Za każdym odsłuchem odkrywam coś nowego dostrzegając nowe i
coraz większe obszary skrywające piękno Ich muzyki… muzyki, która jest
przemyślana i podana z pełną świadomością, bo zespół wie, co robi i do czego
dąży. Może i w świecie konsumpcji i komercji stawianie na intelekt słuchacza to
nie najlepszy pomysł…, ale ten brak wspomnianej na początku pokory tworzy
unikatowość, własny styl i pomysł na siebie, a Dice najwyraźniej ten pomysł ma.
Polecam!
Lista utworów:
A
1. Obłęd
2. Jutrzenka
3. Tylko Łaska
4. Arkadia... II
5. Generacja D
6. Wiosna
7. Nowy Świt
8. Płomień
B
9. Umarłe Wzorce cz.1
10. Umarłe Wzorce cz.2
11. Arkadia W Czterech Ścianach Zaklęta I
12. Lucy
13. Wrzask Rozpaczy
14. FemFatale
15. Martwa Kraina
X
16. Stara Historia
17. Znajomi Sobie Nienzajomi
Skład:
Łukasz Przybylski – gitara, wokal,
Karol Przybylski – gitara basowa,
Mateusz Szeremeta – perkusja,
Bartosz Izak – Gitara.
Ocena: 4/5
---
12 września 2018 r.
Komentarze
Prześlij komentarz