Karolina Hejmanowska - Adres w sercu
Nie mam zamiaru streszczać książki, czy robić charakterystyki
postaci. O tym zapewne przeczytacie w innych recenzjach, czy w opisach obu
części powieści.
Karolina (znamy się, więc tak pozwolę sobie tak pisać)
wciągnęła mnie w nieszablonową historię, która przepełniona jest muzyką,
przyjaźnią, miłością. Spotkałem bohaterów, którzy momentami przypominali moich
znajomych z młodzieńczych lat. Taką fajną ekipę punków i metali, którzy
przyjaźń połączyli ze wspólną pasją słuchania muzyki. Podobnie i ja wspominam
swoją „szajkę”. Momentami wspólne fascynacje, innym razem odskocznie. Tak było.
Z tą różnorodnością gatunków to, też jest tak, jak w życiu wielu z nas, mimo,
że gdzieś tam w głębi dominuje nasz ulubiony gatunek, to zawsze pojawiają się
odstępstwa czy przypadkowa muzyka (np. w radiu) – a i ta się pojawia. Utwór, który się „usłyszałem” książkowym w
radiu przywołuje moje bardzo ważne wspomnienia. Taki chyba nieświadomy ukłon w
stronę moich wspomnień.
Może to wydawać się dziwne, ale w książce pojawia się
mnóstwo świetnej muzyki, od punkowej, która dominuje, poprzez metalową rockową
czy pop. Utwory świetnie odzwierciedlają czasy w których osadzona jest fabuła.
Może nie dla wszystkich, ale na pewno dla mnie jest to muzyka, którą w dużej
mierze znam, a czytając, w głowie słyszałem dźwięki, nie wspominając o znajomości
tekstów. Stąd moje, trochę takie sentymentalne podejście i porównanie jej do
wehikułu czasu. Muzyki jest tyle, że spokojnie można byłoby stworzyć „książkowy
soundtrack”. Świadczy o tym choćby sam tytuł, który nawiązuje do utworu zespołu
Ira. Podążając za bohaterami powieści, byłem na wielu koncertach, przesłuchałem
nie jeden album, wróciłem do niejednego krążka, a raczej kasety. Przywołałem z
pamięci ówczesne pisma muzyczne takie, jak „Brum”. Przypomniałem sobie o
sklepach muzycznych, w których kiedyś kupowało się kasety, przesłuchując
zaledwie fragment, albo na podstawie okładki, bo kolejka była duża, a
sprzedawca nie miał czasu na zabawę w przewijanie taśm. Oczywiście inaczej było
z materiałem, na który się oczekiwało. Wówczas zaglądało się codziennie i
pytało, czy była dostawa... i znowu mnie poniosło w tamte czasy. Tak właśnie
działa ta książka – nie wiadomo kiedy odpływamy w otchłań swoich wspomnień. Ja
mam to szczęście, że bardzo dobrze pamiętam tamte czasy i tamtą muzykę, która dla
mnie stała się „wehikułem”. Wielki szacunek dla Karoliny, która podjęła trud
odzwierciedlenia czasów, których nie dane było jej przeżywać. W moim odczuciu
idealnie skomponowała repertuar muzyczny, ale i świetnie opisała świat bez
internetu, świat, który budowały aktywne relacje, żywy kontakt i dialog.
W książce „usłyszycie” m.in. Smar SW, Dezertera, Włochatego, The Billa, Deep Purple, Metallikę, Testament, Wilki, wspomnianą Irę czy Kasię Kowalską.
Ocena: 5/5
Obie części powieści dostępne są m.in. w sieci sklepów Empik
lub tutaj.
Podoba Ci się materiał? Wesprzyj mnie na PATRONITE i zostań moim
Patronem.
Komentarze
Prześlij komentarz