Scorpions
Podsumowując swoją dotychczasową przygodę z rockiem czy
metalem wyszło mi, że Scorpions jest takim moim drugim zespołem, który szerzej poznałem
po Iron Maiden. Jeżeli chodzi o zakup nośnika, też mi wychodzi cyfra dwa. He
he, trochę jak u Miałczyńskiego „nawet gdy byłem pierwszy, to i tak byłem
drugi” – na myśli mam tutaj sytuację zakupu kasety (na zdjęciu). Jest to
pierwsza kaseta, jaką kupiłem posiadając już magnetofon, natomiast, w ogóle, to
druga, ponieważ w swojej kolekcji posiadałem już „The Number Of The Beast”
wspomnianych Ironów.
Scorpionsów dobrze pamiętam z przydrożnych targów, które
zabezpieczali turyści z byłego związku radzieckiego. Pamiętam okładki
sprzedawanych przez nich winyli „In Trance”, „Virgin Killer”(okładka z nagą
dziewczyną), „Taken by Force”, „Lovedrive”, „Animal Magnetism”, „Blackout” czy
„Love at First Sting”. Były też składanki – dwie części ze skorpionem i
kobiecym ciałem w roli głównej. Niemalże wszystkie zawierały opisy cyrylicą.
Wówczas nawet nie myślałem o zakupie tych płyt, bo uważałem, że zarówno winyle
jak i gramofon to już przeżytek. Kilka lat temu, będąc we Lwowie widziałem te
wydania, ale nawet jak na Ukrainę, to ceny były stanowczo zawyżone zważywszy na
stan. Może jeszcze kiedyś, któreś z takich wydań ustrzelę, ale nie jest to
priorytet. Zresztą w swoim kolekcjonerstwie bardziej przywiązuję uwagę do
posiadania konkretnego tytułu, a nie wydania, choć czasami jedno z drugim idzie
w parze.
Skorpionsów dobrze pamiętam ze szkolnych dyskotek, gdzie ich
ballady królowały jako te utwory, przy których jakakolwiek choreografia była
zbędna, wystarczyło stać z dziewczyną w objęciach i od czasu do czasu przenieść
ciężar ciała z nogi na nogę. Do dziś uważam, że są „Mistrzami Ballad”, a ich
utwory typu „Send Me An Angel”, „Still Loving You”, „Holiday”, „Lady Starlight”
czy „Wind Of Change” nie mają sobie równych.
Skorpionsów pamiętam z nagłówków prasy muzycznej.
Szczególnie w pamięć zapadła mi informacja o odejściu z zespołu „Francisa
Buchholza”. Długo, długo później dotarły nas informacje, że został on
wyrzucony.
W latach późniejszych też zawsze był ten zespół, ale bez
nadmiernej uwagi z mojej strony. Za czasów frywolnego piractwa, kumpel zgrał na
mi na CD koncertówkę „Live Bites 85-95”, która jeszcze działa i pisząc ten
tekst gra. W czasach mp3, gdy piractwo rozprzestrzeniało się po świecie
szybciej niż covid zgromadziłem całą ówczesną dyskografię i dość często
włączałem. Gdy moje kolekcjonerstwo zaczęło się odradzać, jedną z pierwszych
płyt zakupionych w biedronce była „Return to Forever”.
Trochę mam teraz żal do siebie, że do tego dopuściłem, że
zespół, który w gruncie rzeczy bardzo lubię odpychałem od siebie. Nie wiem,
może dałem się zmanierować „wielkim znawcom metalu”, którzy w swoich słownikach
mają poblokowane słowa takie jak hard rock, heavy metal czy klasyka gatunku, a
wykrztusić z siebie potrafią dwie niezwykle skomplikowane frazy, które zamykają
się w trzech słowach „napierdalać” i „Slayer kurwa”, może ponowne moje
poszukiwania na „bazarze świeżaków”, którym co prawda niczego nie brakuje
(oprócz doświadczenia), ale poświęcając im czas koncentrowałem się na
bezskutecznym szukaniu „czegoś nowego”, czegoś co mnie poruszy tak jak kiedyś,
a może po prostu nie dojrzałem i (jak już nieraz pisałem) muzyka Scorpionsów
mimo ponad 30 lat pobytu w kręgu znanych i lubianych nadal potrzebowała czasu?
Jeżeli tak, to na ten zespół czekałem najdłużej.
Podsumowując. Cieszę się, że w końcu odnalazłem coś, co było
tak blisko. Rozśmiesza mnie trochę ten fakt, że na stare lata wkręciłem się jak
spodnie w łańcuch, ale nie mam zamiaru tego zmieniać. Cieszę się, że dzięki
Scorpionsom oczyściłem się z wszechobecnych opinii, na które wcześniej bardziej
zwracałem uwagę. Teraz mam to za sobą – żeby nie powiedzieć… w tyle 😉
A najbardziej cieszę się z faktu, że mimo wszystko, po
latach (mam nadzieję) uda mi się zobaczyć ten legendarny zespół na żywo.
Zespół, który często był określany mianem „łamiących stereotypy”. Teraz, na
własnym przykładzie przekonuję się, że to prawda i nie mam tutaj na myśli tylko
ich muzycznych meandrów.
Dołącz do patronów na PATRONITE
Komentarze
Prześlij komentarz