Arch Enemy i Jinjer - Warszawa 2017
Jinjer setlista:
- Who's
Gonna Be the One
- Words
of Wisdom
- Sit
Stay Roll Over
- I
Speak Astronomy
- Just
Another
- Pisces
- Captain
Clock
- No
Hoard of Value
- Bad Water
Set Arch Enemy był trochę przewidywalny, a raczej
niejednokrotnie spoilerowany na naszym kochanym FB, niechcący trafiłem na listę
utworów z trasy promującej „Will To Power”, dlatego wiedziałem czego się
spodziewać. Niemniej jednak samo wejście było potężną dawką energii, które o
mało nie rozsadziło Progresji „Ravenous” już tylko przypieczętował fakt, że
mamy do czynienia z zespołem Arch Enemy, bez względu na to, kto trzyma
mikrofon. Od początku towarzyszyło mi wrażenie, które pojawiło się, gdy po raz
pierwszy usłyszałem „The World Is Yours”, mianowicie zespołowość… a w przypadku
koncertu wkład oraz pracę na jego odbiór i przebieg. Symbioza między Alissą a
resztą zespołu powodowała, że płynąca z niej energia przenikała przez pryzmat
zespołu, potęgowała się do niewyobrażalnego poziomu i eksplodowała w
publiczności. Utwór po utworze coraz bardziej odpływałem… połykałem kawałek po
kawałku jak jakiś pelikan… nawet „The Eagle Flies Alone” przełknąłem jako
smakołyk. Alissa ma w sobie coś takiego, że słuchając jej na żywo ma się
wrażenie jakby wszystkie utwory, które wykonuje były napisane specjalnie dla
niej. Nie chcę ujmować niczego Angeli, ale nawet jej kawałki wybrzmiewały
rewelacyjnie i nie czuło się jej braku (a tego się obawiałem). „No Gods, No
Masters”, „We Will Rise” czy kultowy „Nemesis” brzmiało świeżo i w niczym nie
odbiegało od oryginału. Nie sądziłem, że Alissa w koncertowej odsłonie tak
świetnie zastąpi swoich poprzedników, natomiast utwory, z „War Eternal” i „Will
To Power” w ogóle nie odstępowały od wcześniejszej twórczości. Szczególną uwagę
zwróciłem na „The Race”, kompozycja, którą pominąłem pisząc recenzję… na żywo ten
utwór jest rewelacyjny. Taka petarda, że przez chwilę szukałem w głowie, z
której jest płyty, bo w pierwszej chwili wydawało mi się, że znam go od dawna.
Po koncercie dołączył do grona moich ulubieńców.
Jedynym, ale to niewielkim mankamentem wydawało się być nagłośnienie… jakby momentami było źle zestrojone, a szczególnie wokal Alissy, momentami zanikał, co najbardziej było odczuwalne przy utworze „Dead Bury Their Dead” do tego stopnia, że miałem problem z wyłapaniem utworu i określeniem jego tytułu. Stałem mniej więcej na środku sali, więc raczej miałem optymalny odsłuch i nie jest to tylko moje spostrzeżenie… a zresztą przy Jinjer wszystko działało idealnie.
Sądząc po poście na FB Arch Enemy, w którym zespół dziękuje polskiej publiczności im też się podobało. Ja również nie żałuję ani chwili spędzonej w tego dnia w Progresji, a na następny koncert piszę na „meet and greet”. Do zobaczenia!
Arch Enemy setlista:
- Thunderstruck
(AC/DC z offu)
- Set
Flame to the Night
- The
World Is Yours
- Ravenous
- Stolen
Life
- War
Eternal
- My
Apocalypse
- Blood
in the Water
- You
Will Know My Name
- The
Race
- The
Eagle Flies Alone
- As
the Pages Burn
- Burning
Angel
- No
Gods, No Masters
- Dead
Bury Their Dead
- We
Will Rise
- Avalanche
- Snow
Bound
- Nemesis
- Fields of Desolation
6 października 2017 r.
Stary Metalowiec
Komentarze
Prześlij komentarz