Precyzyjny szwajcarski rozpie*dol

 

O tym, że napiszę o Coronerze wiedziałem już na Metalmanii 2017, tuż po ich koncercie myślałem, że nastąpi to szybciej.
Żeby nadmiernie nie owijać w bawełnę to właśnie Coroner najbardziej utkwił mi w pamięci po tym katowickim maratonie metalowym. Przed Metalmanią jakoś niechętnie pochylałem się nad tym zespołem… pamiętam gdzieś, kiedyś, ktoś dał mi kasetę, ale szybko ją oddałem (znowu potwierdza się twierdzenie, że „muzyka potrzebuje czasu”). W Spodku z kolei stawiałem na inne zespoły, ALEE podczas koncertu to zostałem zahipnotyzowany. Od pierwszych sekund. Taka „miłość od pierwszych dźwięków”. Kumpel kilkakrotnie próbował mnie wyrwać z letargu…, ale ja kompletnie odpłynąłem. Gdyby nie to, że głowa chodziła mi w takt muzyki pewnie wezwałby karetkę, albo tych gości w pomarańczowych kostiumach.

Obiecywałem sobie robić notatki i zdjęcia podczas każdego z festiwalowych koncertów. Ze zdjęć praktycznie nic nie wyszło a z notatkami było tak, że podczas Coronera składnia mi padła całkowicie, nie pamiętam jak to pisałem – chyba na wyczucie…, chociaż ja jakiś sens w tym widzę :-) : Coroner „precyzyjny szwajcarski rozpie*dol” to prawda... trzech muzyków plus sampler i wirtuozeria wszystko gra... ;-) precyzyjnie, mocno, konkretnie... przyzwoite, przyjemne, thrash progresywnie, REWELACJA rozbudowana zabawa dźwiękami, zmiana tempa Szybko minął czas... Świetne zakończenie... urwane i bis ;-)” He he dzisiaj już wiem, że utwór „Grin” właśnie tak się kończy jakby się urywał. Po powrocie do domu nie mogłem już żyć bez Coronera. Najpierw zafundowałem sobie empetrójki, które ulokowałem na kasetach magnetofonowych i namiętnie słuchałem. W międzyczasie przemierzałem przestworza internetu w poszukiwaniu płyt, przepłacając licytowałem po nocach do tego stopnia, że zdublowałem album „Grin” – bo bałem się, że jak odpuszczę jedną aukcję a drugą przegram, to zostanę z niczym. Po niespełna miesiącu od Metalmanii a dokładnie po 26 dniach, stałem się szczęśliwym posiadaczem dyskografii tego Szwajcarskiego zespołu, przez który o mało nie wypadłem za balustradę na koncercie ;-). Jest dokładnie tak jak zapowiadacz (Łukasz Orbitowski) zapowiedział "precyzyjny szwajcarski rozpie*dol". – nic dodać nic ująć. Nawet to pisząc… mam ciary.

A oto i set, który zasadził się na moje życie i pieniądze ;)

  1. Golden Cashmere Sleeper, Part 1
  2. Internal Conflicts
  3. Divine Step (Conspectu Mortis)
  4. Status: Still Thinking
  5. Metamorphosis
  6. Semtex Revolution
  7. Tunnel of Pain
  8. Serpent Moves
  9. Masked Jackal
  10. Grin (Nails Hurt)
  11. Reborn Through Hate
  12. Die by My Hand

Faktycznie zaletą, atutem i tym, co wyróżnia Szwajcarów jest techniczne granie, którego przyjemnie się słucha. Nie bez powodu stawia się ich w czołówce zespołów grających „techniczny thrash metal”.

Coraz częściej słyszy się, że Coroner pracuje nad nowym materiałem, ale póki co… konkretów nie ma. Dotychczas wydali zaledwie pięć studyjnych albumów. Ostatni w 1993 roku…, więc apetyt rośnie.

Dyskografia:

  • R.I.P. – 1 czerwca 1987, Wydawca: Noise Records
  • Punishment for Decadence – 1 sierpnia 1988, Wydawca: Noise Records
  • No More Color – 18 września 1989, Wydawca: Noise Records
  • Mental Hortex – 12 sierpnia 1991, Wydawca: Noise Records
  • Grin – 10 września 1993, Wydawca: Noise Records

Obecny skład zespołu:

Ron Royce - gitara basowa
Tommy T. Baron - gitara
Diego Rapacchietti – perkusja

16 września 2017 r.
Stary Metalowiec

Komentarze